Uwielbiam oceaniczny, głęboki odcień niebieskości, dlatego też zamarzyło mi się coś w tym kolorze. Postanowiłam więc, zrobić porządek w kamykowych zapasach w nadziei, że znajdę coś odpowiedniego. W czeluściach pudełka, na samym prawie dnie, natknęłam się na łezkę lazurytu. Kamień nie jest najlepszej czystości ale tak mi się spodobał, że nie mogłam go nie kupić i jak to zwykle czynię odłożyłam go na później (tak... tak... u mnie wszystko musi swoje odleżeć :P ) Zastanawiałam się jak by go tutaj oprawić i pomyślałam, że użyję kolorków podkreślających jego urodę. W ruch poszły Toho Silver Lined Cobalt oraz Antique Bronze. Całości dopełniło 18 mm riwoli Swarovskiego, fasetowane kuleczki sodalitu oraz niewielka szklana kropelka od Preciosy. Wszystko jak zawsze podszyte sztucznym zamszem i zawieszone na potrójnym twisted heringbone, który ostatnio bardzo przypadł mi go gustu.
Cudowny wisior
OdpowiedzUsuńCudo, bardzo mi się podoba sznur no sam kamień przepiękny :) pozdrawiam ( a jak można to proszę napisz choć jak ten sznur się nazywa, może bym spróbowała go wykonać )
OdpowiedzUsuńSznur nazywa się twisted heringbone i w tym przypadku jest trzyrzędowy, ale można go wykonywać również w innej ilości rzędów np: 2 lub 4 albo 6 może też być prosty, są bardzo różne wariacje :)
UsuńŚliczny wisior <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, może moje sycylijskie zdjęcia będą następnym natchnieniem :)
http://huffu.blogspot.com