piątek, 23 grudnia 2011

czwartek, 22 grudnia 2011

Zielono mi

     Za oknami zima się zaczyna i pogoda nie nastraja do niczego. Dziś będzie więc w zielonym, świątecznym kolorze. Wczoraj zdjęcia mi nie wyszły, za to dziś, to co innego :)
     Technikę soutache (sutasz) odkryłam całkiem nie dawno, to też praca najwyższych lotów nie jest. Cały czas doskonale swoje umiejętności, tak sumiennie, że skończyły mi się materiały. Złożyłam więc zamówienie, jeszcze przed weekendem, specjalnie żeby doszło na święta. Teraz czekam na listonosza jak małe dziecko na Świętego Mikołaja, ale coś się Poczta Polska nie spieszy. Byle zdążyli w starym roku, bo w planach mam zrobić sobie coś extra na sylwestra. To było tak króciutko odnośnie moich planów.
     A teraz przedstawię Wam haftu sutasz w moim wydaniu. Kolczyki wykonane zostały ze sznurka sutaszowego w kilku odcieniach zieleni, główny kamień to prehnit, a dodatkowo użyłam różnych rodzai koralików Toho oraz Jablonex. Bigle są ze srebra próby 925.Całość została starannie podszyta, bardzo cieniuteńkim, sztucznym zamszem. Efektowne i eleganckie kolczyki mają długość 8,5 cm. ( razem z biglami 10 cm. ). Są leciutkie i świetnie leżą w uchu, a szklane koraliki przepięknie odbijają światło. Oto ONE







środa, 21 grudnia 2011

Coś innego

     Przyznam szczerze, że miało być coś zupełnie innego, niż jest. Planowałam na dzisiaj premierę mojej sutaszowej biżuterii ale się nie udało. Zdjęcia nie wyszły za ciekawe i byłam z nich  niezadowolona, więc postanowiłam ich nie zamieszczać. Cóż, dążenie do ideału powoduję, że nie jestem w pełni usatysfakcjonowana z moich prac. Nieraz, wykonując jakiś projekt, potrafię w nim wszystko pozmieniać, nawet na samym finiszu. Zdarzało mi się nawet przerabiać gotowe już prace, bo po pewnym czasie dochodziłam do wniosku, że to jednak nie TO. Po prostu mój perfekcjonizm doprowadza mnie do szału, to właśnie przez niego, czas pracy nad nie jednym projektem znacznie się wydłuża. Jedyny plus jest taki, że przekłada się to na jakość, bynajmniej tak mi się wydaję. Jak już wspomniałam sutaszu na razie nie będzie, ale przedstawię coś innego. Będzie to naszyjnik z sznurka lnianego i kamyczków ametystu. Ostatnio jest to bardzo modny i oryginalny rodzaj biżuterii, choć przyznam szczerze, że nie każdemu się podoba. Osobiście cenię sobie w nim lekkość, bo po mimo tego, iż wgląda na dość spory i masywny, to tak na prawdę jest leciutki jak piórko. Naszyjnik ma jeszcze jedną zaletę, mianowicie nie posiada metalowego zapięcia, co zapewne przypadnie do gustu osobą, które są na różne metale uczulone. Oceńcie sami.






wtorek, 20 grudnia 2011

Składaczki

     Dziś przedstawię wam jedne z moich pierwszych " składaczków ". Większość z nich już dawno poszła w świat i zdobi uszy przemiłych pań, które zdecydowały się je u mnie nabyć, za co prześlicznie im dziękuję i gorąco je pozdrawiam. Udało mi się cyknąć kilka fotek, tego co się ostało w moich  skromniutkich zapasach. Jakość zdjęć niestety nie jest powalająca, ponieważ jak dotąd prawie wszystkie funkcje mojego aparatu pozostawały dla mnie zagadką i zupełnie do niczego nie były mi potrzebne, ba nawet nie miałam pojęcia o ich istnieniu. Wyobraźcie sobie moją rozpacz kiedy pstryknęłam chyba ze 300 zdjęć i zaledwie kilka nadawało się do publikacji, jednym słowem wyszedł mi kicz i to przez wielkie K. Na szczęście sytuację uratował mój starszy brat, który udzielił mi kilku cennych rad i wskazówek. Zrobił mi taki mały kurs fotografii w pigułce :)  Cóż jaki fotograf, takie i zdjęcia. Jednym słowem jego przekaz był prosty DOBRE FOTOSY, to dobre warunki, dobry sprzęt i umiejętności, a ja jak na złość miałam tylko dobre chęci. Chłopak uczynił jednak co mógł żeby mi pomóc, za co dziękuję Ci "Przemo" z całego serducha, bo bez twojej pomocy pewnie nic by mi nie wyszło, zawsze mogę na ciebie liczyć. Obiecuję, że nad jakością zdjęć będę sumiennie pracować i mam nadzieję, że z czasem będą coraz lepsze. A teraz z dumą prezentuję, swoje ostatnie osiągnięcia w dziedzinie fotografii :)



Srebro próby 925 , Kwarc mszysty oraz marmur barwiony


Srebro próby 925 , Koral czerwony



Srebro próby 925 , Sardonyks



Srebro próby 925 , Lampwork " Nemo "


Srebro próby 925 , Sardonyks brazylijski


Srebro próby 925 , Szkło crackle oraz koraliki transparentne Jablonex


Srebro próby 925 , Lampwork " Szum oceanu " oraz zielone tygrysie oko


Srebro próby 925 , Marmur barwiony


Srebro próby 925 , Biały jadeit oraz marmur barwiony


 Srebro próby 925 , Lampwork " Srebrzony ametyst "

poniedziałek, 19 grudnia 2011

Początek :)

     Zaczęło się w 2009 roku, kiedy moja koleżanka poleciła mi stronę MARANTY z przepiękną biżuterią frywolitkową. Usiadłam przed komputerem, kliknęłam w Google i zobaczyłam te prześliczne cudeńka, w których z miejsca się zakochałam. Postanowiłam więc spróbować swoich sił w tej technice. Okazało się to nie lada wyzwaniem, ponieważ koronka frywolitkowa, wbrew pozorom nie jest taka prosta na jaka wygląda. Bardzo trudno jest samemu rozgryźć schematy jak i sposób jej wykonania, ale nie jest to nie możliwe. Po długim i żmudnym " przekopywaniu " internetu można znaleźć to czego się szuka, a przy odrobinie ( bardzo duuuuużej odrobinie ) zdolności manualnych, wytrwałości i cierpliwości opanować tajniki tej sztuki. Ja, bynajmniej dałam radę. Nie długo po tym jak " zaraziłam " się frywolitkowaniem nastąpiła nieoczekiwana przerwa w mojej twórczości, bo jak wiadomo życie toczy się swoim torem, a XXI w. nie sprzyja posiadaniu nadmiernej ilości wolnego czasu. Przez pewien okres musiałam skupić się na pracy, a raczej na tym, żeby jakoś w niej egzystować, nie ma nic gorszego od ciągłego stresu i pracy, która nie sprawia nam przyjemności. Cóż, nie będę ukrywać, że czas, który poświęciłam na walkę z samą sobą, żeby w tym trwać, należał do bezproduktywnych okresów w moim życiu. Jednak w każdym szaleństwie jest metoda, moja polegała na odreagowywaniu " robotniczego " stresu przed komputerem. Był to sposób tak banalnie prosty, że aż śmieszny, a nawet powiedziała bym trochę żałosny. Mianowicie polegał on na oglądaniu blogów. W wolnych chwilach, całymi godzinami, potrafiłam nałogowo gapić się na twórczość innych. Podglądałam dziesiątki blogów, zastanawiając się skąd ludzie mają na to czas, aż któregoś dnia trafiłam na JAGIENKĘ i Jej haft koralikowy. Oryginalny, unikatowy, misternie wykonany, wywarł na mnie ogromne wrażenie. Pomyślałam, to coś dla mnie i na nowo zaczęłam "dłubać" dwoma już technikami. Gdzieś pomiędzy frywolitkowaniem a beadingowaniem ( koralikowaniem lub koraliczeniem jak kto woli ) znalazłam czas na tzw. " składaczki " , które polubiłam za to, że efekt pracy widać od razu. Jest to miła odmiana od pracochłonnych i mozolnych projektów, które po pewnym czasie nieco mnie przygnębiają, zwłaszcza wtedy, kiedy końca nie widać. Śledząc trendy biżuteryjne nie mogła bym pominąć haftu soutache ( sutasz ). Odkryłam go dzięki AURUS , artystce tworzącej niepowtarzalną, efektowną i elegancką biżuterię. Jeszcze dużo mi brakuje do osiągnięcia przyzwoitego poziomu w tym kunszcie, chociaż by dlatego, że wciąż zgłębiam jego tajemnice. Sutasz jest kolejną metodą, w jakiej powstają moje prace i jak na razie pochłania większość mojego wolnego czasu, którego i tak mam jak na lekarstwo. Niestety nałóg był, jest i będzie nałogiem, wiec jak się domyślacie nie zrezygnowałam z podpatrywania innych blogów i robię to po dziś dzień. Mam swoje ulubione miejsca w sieci, które regularnie odwiedzam i to właśnie te odwiedziny sprawiły, że dojrzałam do tego aby założyć własnego bloga.Początkowo myślałam, żeby było to coś w rodzaju fotogalerii, ale wydaje mi się jednak, że nie jest to najlepszy pomysł. Skoro już zaczęłam, to niech będzie z rozmachem, a co mi tam szkodzi, niech będzie dla każdego i do poczytania i do pooglądania, niech każdy znajdzie coś dla siebie, w końcu trzeba mieć swój styl. Postanowiłam więc, że będzie to blog z charakterem. Obiecuję, będzie się tu sporo działo, więc ZAPRASZAM :)