czwartek, 18 kwietnia 2013

"A co to będzie...?" cz.III - Przyspieszamy.

    Drodzy czytelnicy, na wstępie postu, chcę podziękować za wasze komentarze i muszę przyznać, że podziałały one bardzo dopingująco. Ogromnie się cieszę, że projekt przypadł do gustu i wzbudził wasze zainteresowanie. Dlatego też postanowiłam przyśpieszyć nieco tępo pracy, żeby choć odrobinę sprostać waszym oczekiwaniom. Mam również nadzieję, że będziecie motywować mnie do dalszej pracy i kibicować całemu przedsięwzięciu aż do końca.

     Poprzednio prezentowałam wykonanie centralnego motywu, na który składało się głównie obszywanie kaboszonów amazonitu. A skoro najważniejszy fragment jest już za nami to nadszedł czas na elementy drugoplanowe. W tej roli wystąpią Rivoli Swarovskiego. Wstępnie zaplanowałam sobie, że użyje kilku różnych wielkości, jednak ostatecznie postawiłam tylko na dwa rozmiary kryształków : 12-sto i 8-mio milimetrowe. Początkowo chciałam wybrać "swarki", które będą najbardziej efektowne kolorystycznie, jednak po przeanalizowaniu tego pomysłu doszłam do wniosku, że nie wszystkie wyglądałyby korzystnie w tej kompozycji. I tak zdecydowałam się na następujące kolory: Crystal AB, Crystal Vitrail Light, Crystal Vitrail Medium, Fuchsia, Golden Shadow, Smoked Topaz oraz Tanzanite.



     Mając tak przygotowane kryształki mogę przystąpić do pracy. Zanim jednak zacznę obszywanie "swarków" muszę poprawić kilka niezbędnych linii na podkładzie. Robię to głównie dla ułatwienia, żeby móc precyzyjnie określić położenie kryształków.



     Następnie, za pomocą nożyka tapicerskiego, wycięłam w podkładzie niewielkie dziurki. Dzięki temu kryształki będą ładnie osadzone, co ułatwi ich obszywanie. Jeszcze tylko kropelka kleju dla unieruchomienia niesfornych "pchełek" i zaczynamy.






     Do obszywania Rivoli użyłam następujących koralików: Toho Treasure w kolorze Silver Lined Emerald oraz Toho Round (15/o) w kolorze Permanent Finish Galvanized Starlight. Kryształki obszyłam dokładnie tak samo jak kaboszony amazonitu, czyli ściegiem peyotlowym. Więcej o samych ściegach znajdziecie tutaj. Poglądowo pokarzę wam, w skrócie, jak to wygląda.






     Proszę bardzo, pierwszy, obszyty "swarek" prezentuję się następująco. Cała reszta za pozowała już do zdjęć grupowych, na których niestety nie widać, w całej okazałości, ich  kolorów. Starałam się zrobić jak najlepsze fotki, ale kryształki Swarovskiego to naprawdę nie lada wyzwanie dla fotografa amatora, zwłaszcza tak kiepskiego jak ja.   :)









     Elementy pierwszego i drugiego planu są już wykonane. Teraz trzeba je ze sobą jakoś spójnie i harmonijnie połączyć. Użyje do tego celu, głównie, koralików Toho Round (11/o, 15/o) w kolorach: Silver Lined Green Emerald oraz Permanent Finish Galvanized Starlight. Znajdą się tu również kryształki Fire Polish Rondelle w dwóch rozmiarach, większym (6 mm.) i mniejszym (4 mm.) w następujących kolorach: Crystal AB, Dark Topaz, Green, Light Sapphire AB oraz Tanzanite. Nie zabraknie też moich ulubionych Dagger Beads, tutaj będą one w kolorze Opaque Green.






      I co, macie jakieś pomysły co to będzie? Jesteście już ciekawi finału? Jeśli tak, to będziecie musieli, niestety jeszcze trochę zaczekać, bo na razie to już wszystko. A już dziś zapraszam na kolejną, czwartą już, odsłonę cyklu "A co to będzie...?

sobota, 13 kwietnia 2013

"A co to będzie...?" cz.II - Małe postępy.

     Niedawno zaprezentowałam wam materiały z których ma powstać kolejna z moich dużych prac. Jak na razie postępy nad projektem nie idą tak szybko jakbym sobie tego życzyła. Głównie dlatego, że postanowiłam jednocześnie podjąć walkę z moją (nad)wagą [o tym jednak innym razem :)]. Dziś mam zamiar pokazać wam co udało mi się zrobić do tej pory. Zważywszy, że pracuje głównie późnym wieczorem (często nawet w nocy) to trudno wtedy o dobre oświetlenie, tym bardziej bez profesjonalnego sprzętu. Dlatego też jakość zdjęć nie jest  najlepsza (delikatnie rzecz ujmując). Mam  jednak nadzieje, że mi to jakoś wybaczycie. Pozwólcie więc, że przejdę do tego co już za mną.


     Narysowałam szkic projektu na papierze (celowo go nie ujawnię żeby nie psuć niespodzianki  :P). Później za pomocą zwykłej kalki ołówkowej przeniosłam go na filcowy podkład. Ponieważ łatwiej mi się pracuję na trochę mniejszych powierzchniach niż format A4, to też wycięłam wstępnie poszczególne elementy.



     Mając tak przygotowane fragmenty przystąpiłam do wykonywania głównego motywu. Na który, w tym przypadku, składają się kaboszony amazonitu o kształcie markizy. Kamyki obszyłam japońskimi koralikami marki Toho. Użyłam do tego celu dwóch rodzai "drobnicy": treasure w kolorze opaque rainbow blue turquoise oraz  round (rozmiar 15/o) w kolorze opaque blue turquoise.





     Główny element jest już prawie gotowy,  pozostało go tylko wykończyć. I tutaj też zastosowałam najdrobniejszy rozmiar koralików (15/o) ale w kolorze opaque lustered white.





 No i proszę - skończone. Jeszcze tylko pokażę wam jak wyglądają oba elementy.



     Ułożenie kamyków nie jest przypadkowe :) Niektórzy mogą twierdzić że, przypominają im one pewne, bardzo popularne roślinki stosowane w "ziołolecznictwie". Niestety muszę ich rozczarować, nie o te roślinki chodzi :)
     Jeśli jesteście ciekawi dalszych postępów i chcecie się przekonać jak rozwinie się ten projekt, to zapraszam na kolejną odsłonę z cyklu "A co to będzie...?". Na dziś to niestety już wszystko.

czwartek, 11 kwietnia 2013

Beaded balls

     Krótko mówiąc poleciałam w kulki :) i tak mnie to wciągnęło, że już planuję następne. Będę musiała poczynić oczywiście odpowiednie zakupy i jak tylko moje zaopatrzenie zostanie uzupełnione to niezwłocznie zabiorę się za ciąg dalszy. Na razie jednak podzielę się z wami efektami moich ostatnich zmagań w tej materii.